Przez ostatnie 4-5 lat to był zdecydowanie serial który oglądałem "bo jak już zacząłem, to skończę". Liczyłem nawet na to, że skończy się wcześniej. Utarte schematy powtarzane były do znudzenia. Teraz, na jeden odcinek przed końcem, uważam że serial kończy się godnie! Wprowadzenie Faye to chyba jeden z najlepszych wątków, bo teraz siedzę i myślę, kto tutaj tak naprawdę jest tym "bad guy". Postacie wreszcie trudno ocenić, jako dobry/zły. Przyzwyczajenie sprawia, że automatycznie stajemy po stronie tych, których znamy od początku, ale gdy posłuchamy argumentacji Faye, to trudno się z nią nie zgodzić. I gdy już po ataku na koleżankę Samanthe chcemy powiedzieć, to jednak oni są źli, zachowanie Faye w stosunku do Katriny znowu stawia pytanie. Sezon jednak z minusami - 'under one condition' powtarzane jak mantra, a zabawne wątki prawie nie istnieją (Donna niemal ciągle w stanie przed płaczu).
Odcinek 9 sezonu 9-go to miazga w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Już dawno nie czułem takich ciarek. Mam nadzieję, że 10 odcinek, finałowy - będzie wisienką na torcie
Tak 9ty sezon jest dobry z tym, że straciłam dużo sympatii do bohaterów. Samantha została zwolniona za coś co faktycznie zrobiła a teraz wszyscy robią z Faye to złą. Prawda jest taka, że to oni sami swoimi czynami doprowadzili do sytuacji w której jest teraz kancelaria.
Ale jestem przed 9tym odcinkiem więc może zmienię zdanie:)
Dla mnie sezon 9 jest słaby.
Za dużo absurdów, Harvey na prezydenta USA powinien iść.
Oczywiście że 9 sezon może nie jest słaby ale jest absurdalny, mają bombę na tą Faye wystarczy zdetonować ale nie rodzina itd późnej jak odwala numery z pozwem Samanty to już wszyscy zapomnieli że mają asa w rękawie i ośmieszają się wprost.
Ps zakochałem się w Amanda Schull i muszę to powiedzieć.